Biegnący Wilk na potrzeby administracji sąsiedniego Państwa, czyli Polski, jest nazywany Darkiem Morsztynem. My też tak go nazywamy, bo głupio jednak zwracać się do kogoś “Panie Wilku”. Gospodarzy tu z żoną i synami, a ich republika to jedno z najciekawszych miejsc na Mazurach. Czego tu nie ma? Na przykład alkoholu. Są za to: psy zaprzęgowe, emerytowane konie, dzikie zwierzęta w lesie, chaty traperskie, stare domy, antyczne ule i oczywiście muzea. Muzeum Indian, muzeum polarne, muzeum rodzinne i oczywiście muzeum Marii Rodziewiczówny. Czytaliście”Lato leśnych ludzi” ? Jeśli nie, to Darek Was namówi. Każdej zimy organizuje tu imprezę “Biegun Zimna”, gdzie można pointegrować się przy ognisku, posłuchać znanych i nieznanych podróżników i dowiedzieć się co nieco o przyrodzie, traperstwie i sztuce przetrwania.